wtorek, 29 lipca 2014

Zamknąć bloga?

chciałabym coś oznajmić.
Prawdopodobnie to będzie ostatni post na tym blogu.
Dlaczego?
Niby czytacie moje opowiadanie, ale jednak nie ma po Was śladu.
Mam jedynie wiadomość, że wchodziliście, ale skąd mam mieć pewność, że Wam się podoba, że mam pisać dalej? Nie dajecie mi żadnej wskazówki.
Żadnej.
Jeśli chcecie, wyglądajcie jakiejś książki w moim wykonaniu.
Może się uda wydać.
Pozdrawiam.

Carole.
x

czwartek, 10 lipca 2014

Rozdział III

- Mamo? Wstaniesz? - usłyszała. Podniosła głowę i ujrzała Mike'a, tulącego szczenięta do piersi.
- Tak, kochanie. Już wstaję. - szepnęła. Odrzuciła kołdrę i ruszyła w stronę łazienki. Po drodze dała psom jeść i włączyła bratu bajkę. Wzięła ręcznik i weszła pod prysznic. Gorące strumienie wody, lekko parzyły jej skórę, ale nie przejęła się tym.
Zmoczyła włosy. Starała się nie myśleć o tym, że przedwczoraj, jej życie wywróciło się do góry nogami. Matka, z którą zawsze miała dobry kontakt, powiedziała, co tak naprawdę myśli o niej i młodszym synku.
Sophie, z którą miała dobry kontakt, przeprowadziła się niedaleko niej, a teraz, być może dziwi się, dlaczego jej pokój jest pusty, a matka drwi z jej nieobecności.
Severin... Kim on tak naprawdę jest? Kiedy go poznała, był obdartym chłopakiem, śpiącym na ławce w parku, bał się policji. Pozwoliła mu się umyć, dała mu nawet ubrania swojego ojca. Wczoraj po południu, zobaczyła go w mundurze, za ladą, jako recepcjonistę w dosyć luksusowym hotelu. Która wersja jest prawdziwa? Bojący się prawa dwudziestolatek, czy pracownik w bogatej placówce?
Westchnęła. "Co się ze mną dzieje" pomyślała. Nałożyła szampon na głowę i wtarła go. Następnie spłukała i zajęła się szorowaniem skóry. Opłukała się i założyła szlafrok. Wyszła z toalety i ujrzała coś, co wstrząsnęło nią do głębi.
Michael, darł się wniebogłosy, chcąc przytrzymać się kanapy. Ciągnęła go kobieta, która była dla niego - oczywiście w świetle prawa - matką.
Za nią, stał zdziwiony blondyn.
- Zostaw nas! - krzyknęła rudowłosa.  - Odejdź!
Blondynka, ogarnięta szałem, spojrzała na nią.
- Ty! Zakało mojego łona! - wychrypiała. - Jak śmiałaś nastawiać tego wstrętnego bachora przeciwko mnie?!
- Nastawiałam?!
- Jasne, ona nic nie wie! - zawołała histerycznie. - Jak zawsze święta córeczka tatusia! Powiem ci jedno. Jego śmierć była najlepszym co mnie spotkało.
Słowa, które padły, ugodziły w Rud jak sztylet.
- Co? - szepnęła.
- A ty? Wdałaś się w niego. Doskonała, idealna! nie musiałaś się sprzedawać na ulicy w wieku osiemnastu lat, utrzymywał cię!
Matka podeszła bliżej i z całej siły uderzyła córkę w twarz.
- Jesteś taka sama jak on. Nieudacznica.
Odwróciła się i spojrzała na malca, który tulił się do obserwującego Severina. W jej oczach był szał. Wzięła pilnik i... wbiła go w samo serce pięciolatka. Sama wyskoczyła przez okno. Następnym co usłyszeli kilka sekund później, to uderzenie jej ciała o ziemię.
- Mike... - wyszeptała rudowłosa. Malec miał zamglone oczy, nogi mu drżały. Ruddie podbiegła i pocałowała go w czoło. Chłopiec konał w jej ramionach.
- Kochanie... - wyszeptała.
- Mamusiu... Czy w niebie są pieski? - powiedział.
- Są kochanie...
- A czy mógłbym mieć jednego?
- Możesz mieć ile ich chcesz.
- Mamusiu... ja chyba umieram... - z jego oczu poleciały łzy. - A ja nie chcę umierać...
Przytuliła go do piersi. Podniósł rękę i wyjął zakrwawiony przyrząd z klatki piersiowej.
- Pamiętaj, że cię kocham, mały... - szepnęła. Kiwnął głową i... odszedł.
Szloch wstrząsnął jej ciałem. Usłyszała syreny policyjne.
- Michael! Nie umieraj... Proszę... - z jej oczu lały się łzy, które mieszały się z krwią pięciolatka.
Ucałowała jego powieki i mały nosek. Objęła go rękami. Obejrzała się po pokoju, ale recepcjonisty nie było.
Tuląc chłopca, przesiedziała cały dzień, nie mogąc uwierzyć, że umarł.

---------------------------------------

HA! Jest! Trzeci rozdział!
Dedykuję go Natalii M., bez której by nie powstał. Przepraszam Cię też, że krótki, zły i w ogóle...
Mam nadzieję, że będzie chociaż jeden komentarz, a w następnym rozdziale będzie wszystko objaśnione.
Do Następnego ;)
Carole xx